
Banda hipisów z Vancouver. Tak na marginesie to fajną mają scenę muzyczną w tej Kanadzie. Black Mountain, gdzieś już słyszeliście tą nazwę...Fani Led Zeppelin już wiedzą o co chodzi.Istnieją od 2004 roku.To już drugi album tej formacji. Pierwszy przeszedł bez większego echa. Zespół tworzy 5 osób w zestawieniu 4 czterech facetów i jedna laska (średnia, ale głos boski). Mamy do czyczenia z rockiem mocno osadzonym w latach 70. Już początek płyty nas o tym przekonuje.
Wita nas kawałek "Stormy High", trochę oczywista inspiracja grą Jimmy'ego Page'a, ale intryguje. Dalej jest już tylko lepiej i ciekawiej. Dobre melodie, dużo gitar i świetne, urozmaicone klawisze, szczególnie w mocno psychodelicznym kawałku "Tyrants", chyba najlepszym na płycie. Co ciekawe, jeśli chodzi o wokal to mamy duet. Śpiewa pan i pani. Mimo tego, że nie są to jakieś typowo rockowe wokale, to bardzo ładnie się nawzajem uzupełniają tworząc ciekawy klimat. Oprócz mocnych kawałków mamy też kilka balladek, jak na przykład "Angels" z mocno zapadającą w pamięć melodią. Jest troche prog-rocka, Black Sabbathowych i Led Zeppelinowych gitar, trochę folku...
Warto wspomnieć, że album ten produkował David Sardy (niegdyś lider grupy Barkmarket, producent m.in. Slayera, Wolfmother, pracujący też z Rolling Stones i Oasis). Cóż, brzmienie jest miażdzące. Zapomnijcie o Wolfmother, teraz jest Black Mountain. Warto się zapoznać z tym materiałem. Za granicą zebrali za tą płytę świetne recenzje (prawie najwyższe możliwe oceny w Rolling Stonie i w Q) Takie granie musi istnieć, inaczej wszechświat wybuchnie, a ziemia się stopi jak serek Hochland ze szczypiorkiem.
Download: http://rapidshare.com/files/86905074/BMITF.rar
Buy: http://www.empik.com/in-the-future-muzyka,prod1150061,p
Wita nas kawałek "Stormy High", trochę oczywista inspiracja grą Jimmy'ego Page'a, ale intryguje. Dalej jest już tylko lepiej i ciekawiej. Dobre melodie, dużo gitar i świetne, urozmaicone klawisze, szczególnie w mocno psychodelicznym kawałku "Tyrants", chyba najlepszym na płycie. Co ciekawe, jeśli chodzi o wokal to mamy duet. Śpiewa pan i pani. Mimo tego, że nie są to jakieś typowo rockowe wokale, to bardzo ładnie się nawzajem uzupełniają tworząc ciekawy klimat. Oprócz mocnych kawałków mamy też kilka balladek, jak na przykład "Angels" z mocno zapadającą w pamięć melodią. Jest troche prog-rocka, Black Sabbathowych i Led Zeppelinowych gitar, trochę folku...
Warto wspomnieć, że album ten produkował David Sardy (niegdyś lider grupy Barkmarket, producent m.in. Slayera, Wolfmother, pracujący też z Rolling Stones i Oasis). Cóż, brzmienie jest miażdzące. Zapomnijcie o Wolfmother, teraz jest Black Mountain. Warto się zapoznać z tym materiałem. Za granicą zebrali za tą płytę świetne recenzje (prawie najwyższe możliwe oceny w Rolling Stonie i w Q) Takie granie musi istnieć, inaczej wszechświat wybuchnie, a ziemia się stopi jak serek Hochland ze szczypiorkiem.
Download: http://rapidshare.com/files/86905074/BMITF.rar
Buy: http://www.empik.com/in-the-future-muzyka,prod1150061,p
5 komentarzy:
znam pierwszą, mocna rzecz. za tę muszę się zabrać.
O, włączam to!
Spodziewałam się czegoś lepszego, no ale może po prostu miałam za duże oczekiwania względem tego zespołu ;)
no zajebiste!
eee, troche sie jednak rozczarowałem, bo początek był najlepszy.
Prześlij komentarz