22 wrz 2008

Garbage - Garbage (1995)


rok wydania: 1995
gatunek: rock
wydawca: Mushroom Records

Butch Vig, Steve Marker i Duke Erikson siedzą w studiu i bawią się w tworzenie muzyki. Coś tam zagrają, coś tam wysamplują, coś tam zapętlą. Nagle (albo i nie tak nagle, do dziś tego nie wiadomo) przychodzi ktoś (historia nie zapamiętała jego imienia) przychodzi i mówi im „this shit sounds like garbage”. Panowie mają już nazwę dla rodzącego się właśnie zespołu. Przewijam akcję kilka miesięcy do przodu. Steve Marker ogląda MTV. Widząc teledysk niezbyt znanej szkockiej kapeli Angelfish, zwraca uwagę na wokalistkę, Shirley Manson i myśli: „ona by do nas pasowała, muszę o niej opowiedzieć chłopakom". 8 kwietnia 1994. Świat dowiaduje się o tajemniczej śmierci Kurta Cobaina. Vig, Marker i Erikson poznają Shirley Manson.

Taka jest historia powstania tego zespołu. Nietypowa, jak nietypowa jest ich muzyka. Przeważa rock, zgodnie z ówczesnymi standardami przybrudzony, udający garażowe brzmienie. Taki jest największy hit, czyli Only Happy When it Rains. Bez zbędnego mieszania, szybko i do przodu. Ale już następne As Heaven is wide to zupełnie inne oblicze zespołu. Gitary zostały i buczą, aż miło, ale utwór napędza nerwowy beat perkusji, który bardziej pasuje do muzyki elektronicznej. Pojawiają się też różne efekty brzmieniowe, co jest zasługą obecności trzech producentów w składzie.

Nie boją się też poflirtować z popem. Właściwie każdy kawałek ma potencjał, by być przebojem, ale w Fix Me Now mamy prawdziwie popową melodię i brzmienie. Not My Idea to swoista przeplatanka: popowe zwrotki, mocny, rokendrolowy refren. Nas szczęście pop w ich wykonaniu daleki jest od banalnych melodyjek serwowanych w radiu.

Dog New Tricks w pewnym sensie zapowiada następną płytę. Tu ten element elektroniczny jest najsilniejszy, co czyni ją najciekawszym kawałkiem na płycie. Połączenie mocnych, sfuzzowanych gitar i tego nerwowego rytmu brzmi bardzo intrygująco. Vow i Stupid Girl to kolejne rockowe hity. Pierwszy rozpoczyna się charakterystycznym, przechodzącym przez kanały riffem, a drugi opiera się na loopie perkusji z jednej piosenek The Clash. Na koniec zostawili dramatyczną balladę Milk z poruszającym tekstem Shirley.

Bardzo równa i bardzo dobra płyta. Aż dziw, że to debiut. Choć wpływ na to miał fakt, że osobno już mieli za sobą muzyczne doświadczenia. I to poważne. Tą płytą postawili sobie bardzo wysoko poprzeczkę. I jak wiadomo, następną płytą, dorównali tej.



Ściągamy stąd.
Kupujemy tu

2 komentarze:

szeregowa_glonojad pisze...

Only Happy When it Rains <3
A tak poza tym moja ulubiona płyta jakby nie liczyć Version 2.0 ;)

aniloratka pisze...

przy okazji tej recki zaczęłam się zastanawiać od czego tak naprawdę zaczęłam słuchac G i dlaczego się w nich zakochałam.. i w sumie nie wiem ... może od Beautiful Garbage.. może od Androgyny ... w każdym razie kocham Shirley <3 =D