11 wrz 2008

Rachael - I bet You Like Drugs Instead of Sex (2008)



Warszawiaki z Rachael grają razem niecały rok, a już mają no koncie pierwszą EPkę, wydaną własnym sumptem, a jakże.
Już tytuł I Bet You Like Drugs Instead Of Sex zapowiada zawartość. Rock psychodeliczny raczej nie, bardziej indie granie z elementami psychodelii. Coś pomiędzy Black Rebel Motorcycle Club a dwiema ostatnimi płytami Queens of the Stone Age. Czyli to, co tygrysy lubią bardzo, jeśli nie najbardziej.

Najbardziej grzeje Juditha z obłędnym wokalem Olgi. O właśnie, niewątpliwą zaletą Rachael jes dwójka wokalistów Mike i Olga. Patent podobny na przykład do The Subways (spodziewajcie się, że do końca roku będą się pojawiać w prawie każdym tekście) i podobnie wykorzystany. Do złagodzenia chropowatego wokalu Mike’a, choć akurat tej piosence głos Olgi nadaje ostrości.

Świetny jest też Going Up In Smoke ujarana zielskiem pseudoballada. Ze świetną, trochę Joshową gitarą. Przypomina też spokojniejsze momenty BRMC, czyli w niej najbardziej słychać czemu Rachael mieści się tam właśnie.

V-66­ zaczyna się riffem bardzo, ale to bardzo przypominającym Smells Like Teen Spirit, wiadomo czyje. Na szczęście idzie w zupełną, bardziej pokręconą stronę. Na koniec zostawili All You Need Is Lead, trochę cygańskie, trochę hamerykańskie z solówką w stylu Neila Younga, gdzieś w środku psychodelicznie rozjeżdżające się. No nie mogli wybrać lepszego zakończenia płyty.

I Bet You Like Instead Of Sex najlepiej słuchać idąc w nocy ulicami wielkiego miasta, jak Nowy Jork, albo bardziej lokalnie, Warszawa. Wiecie, klimat podobny do Stories from the City, Stories from the Sea Polly Harvey.

Gdyby byli z Nowego Jorku albo z Londynu już mieliby kontrakt w kieszeni, a tak muszą gnić w podziemiu, przykre.
Ściągamy stąd, całkiem legalnie.

1 komentarz:

Paulina pisze...

Po pierwszm przesłuchaniu najbardziej spodobały mi się "Going up in smoke" i "All you need is lead", ale te nawiązania do Josha czy BRMC wydają mi się, tak między nami mówiąc, nieco naciągane;) Ale jak na polski zespół to całkiem spoko. Koedukacyjne wokale jeszcze z The Kills można skojarzyć.