8 sie 2008

Lauryn Hill - The Miseducation of Lauryn Hill (1998)

Zawsze z pewną obawą recenzuję płyty, które przez lata zdążyły wejść już do kanonu muzyki jako legendarne, ponadczasowe, niezwykłe. Ten debiutancki album byłej (niestety) członkini zespołu The Fuuges zawędrował bowiem na sam szczyt. Drugie miejsce na liście Entertainment Weekly, czołówka Billboardu, miliony sprzedanych egzemplarzy, pięć nagród Grammy. Ciągle zastanawiam się, jak ta drobna Afroamerykanka z wielkim głosem i jeszcze większym sercem mogła tego dokonać.


Przepis na piękny soulowy album niełatwo podać. Podobno wystarczy odpowiednio silny i zmysłowy głos, dobrzy producenci, poruszające teksty i voila. Dla mnie jednak, jako wielkiej fanki tego gatunku, trzeba czegoś więcej. Iskry, wypełniającej całe ciało i serce słuchacza. Uprzedzę Was: Lauryn dała na tym albumie nie iskrę, ale ogromny ogień.


Cieszy fakt, że mimo swoich nadzwyczajnych zdolności wokalnych, nie zapomina o tym, jak świetną jest raperką. Singlowe pozytywne i skoczne Doo Woop (That Thing), udowadnia, że artystka potrafi pięknie skomponować obydwie strony swojej natury. Zresztą nie tylko tu L-Boogie oddaje cześć swoim korzeniom. Wychowana na muzyce Boba Marleya sampluje legendarnego Rastafariana w utworze Forgive Them Father. Nie brakuje miłości, można wręcz powiedzieć, że miłość ocieka z niemal każdego utworu. Miłość do mężczyzny, dziecka, muzyki. Tę pierwszą najpiękniej oddaje kolejny singlowy numer Ex-Factor. Utwór tak piękny, bolesny i poruszający, że niemal wyrywa serce. Zresztą o emocje Lauryn zadbała znakomicie, wraz z zaproszonymi do studia goścmi- genialną artystką Mary J. Blige, D’Angelo, oraz przygrywającym w To Zion Carlosem Santaną. Gości mało, za to wszyscy trzej znakomici, chociaż jestem pewna, że i bez nich Hill poradziłaby sobie znakomicie. Odpowiada za produkcję wszystkich piosenek, teksty i niektóre instrumenty. Coveruje ( Can’t Take My Eyes Off Of You z repertuaru Frankie Valli), sampluje (Light My Fire grupy The Doors w utworze Superstar), interpretuje muzykę na swój sposób, zachwyca.
Można nie lubić czarnego grania, aczkolwiek tej płyty nie znać nie wypada.
Poznajcie więc Miss Hill, niech i Was urzeknie legenda sprzed lat:

A kiedy już urzeknie, kupcie album:

4 komentarze:

Zibi pisze...

Nawet tego kurwa nie sciagne, tego i starego dziada country ;p

Zibi pisze...

Ssij kij ; )

Pan Totencham pisze...

Dyggah 666 Nyggah poleca Laurynę! Ogej! Ale może odświeżę sobie w końcu tę kobietę i zrozumiem, co ludzie widzą w artystce, która wydała jeden album i umarła artystycznie.

aniloratka pisze...

tej, link mi nie działa a miałam ochotę przesłuchać ;(