
"Everything, Everything" to wszystko, co według mnie w tym zespole jest najlepsze. Rzadkością jest, aby wykonawcy przede wszystkim muzyki tanecznej wydawali albumy koncertowe. A jeszcze większą sensacją jest, gdy album taki okazuje się wydawnictwem dziejowym. Materiał zarejestrowany na płycie nie oddaje nawet w 1/10 tego, jakie emocje swoim występem potrafi wywołać Underworld (a sama miałam przyjemność w jednym uczestniczyć, więc gwarantuję: wiem, co mówię). Muzycy generują tyle energii, że spokojnie obdarzyliby nią kilka innych zespołów. Publiczność potrafią owinąć wokół palca. Są mistrzami w budowaniu napięcia, co zresztą doskonale słychać na płycie, o której piszę. Początek jest wspaniałą podróżą dźwiękową przez kompozycje z różnych okresów twórczości Underworld, ale to trzy ostatnie utwory ("Shudder-King of Snake", "Born Slippy Nuxx" i "Rez Cowgirl") wgniatają słuchacza w powierzchnię, na której się podczas słuchania znajduje. Wyżej wymienione kompozycje są zresztą największymi hitami w dorobku grupy. "Born Slippy" skojarzy z pewnością każdy fan kina, utwór znalazł się bowiem na soundtracku do filmu "Trainspotting".
Wystarczy jedno spotkanie z Underworld na żywo by dojść do wniosku, że nawet najlepsza muzyka gitarowa nie wywoła podobnych emocji. A także że muzyka określania jako "techno", "trance" czy "electronic" naprawdę może poruszyć. Polecam!

Ściągnij: http://rapidshare.com/files/137554631/Underworld_-__2000__Everything__Everything.rar.html
Kup: http://www.cduniverse.com/productinfo.asp?pid=1113190
5 komentarzy:
no ja nie wiem, co ty masz do słuchaczy alternatywy ;)
a, poprzedni komentarz usunąłem, bo nie da się ich edytować.
A już myślałam, że się komuś płyta spodobała;)
Sciagam z ciekawosci.
no mi się spodobała, ale bez rewelacji. z takiej elektroniki wolę ostatni gusgus na przykład.
Prześlij komentarz