16 sie 2008

Cult of Luna - Eternal Kingdom (2008)


Razu pewnego, w szwedzkim miasteczku Umeå, grupka młodziaków z grzywkami przygotowywała się do kolejnej próby swojego zespołu. Wybrali sobie przy tym miejsce nad wyraz oryginalne i inspirujące...mianowicie wnętrze opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Traf chciał, iż zupełnie przypadkowo w jednym z wielu pomieszczeń natknęli się na przedmiot dość niepozorny z wyglądu ale na tyle cenny i ciekawy że stał się inspiracją do nagrania jednej z najlepszych płyt roku 2008 w kategori post-metal/sludge.

Był to dziennik niejakiego Holgera Nilssona, człowieka przetrzymywanego na terenie szpitala, oskarżonego o zabicie żony. Ów człowiek pod wpływem urojeń stworzył w swojej głowie zupełnie wyimaginowany świat, w tym postać Ugina, którego to obwiniał za śmierć swojej małżonki. Tytuł jego dziennika w tłumaczeniu angielskim brzmi "Tales from the Eternal Kingdom". I taką też nazwę przejął ostatni album zespołu Cult of Luna.

Po przedostatniej, wysoko ocenianej płycie zespołu, Somewhere Along The Highway można było spodziewać się, że zespół dalej będzie kontynuował granie będące ( jak to gdzieś wyczytałem ) "połączeniem intensywnego mroku z lekką poświatą wzbudzającą zarówno niepokój jak i niekłamaną radość" ;). Tym czasem melancholijne, a przy tym dość melodyjne ( jak na post metal oczywiście), hipnotycznie granie zostało zastąpione brutalnym, surowym (i możliwe że najcięższym w dorobku zespołu) materiałem. Johannes Persson, gitarzysta i wokalista grupy Cult of Luna określił nowy album takimi oto słowami: "W chwili gdy zamknęły się za nami drzwi studia i weszliśmy na nieznane muzyczne wody, jedno jest pewne - to, co z tego wyjdzie, powstanie z bólu i przemocy". I chyba miał racje. Przytłaczające ściany ciężkich gitar, nisko buczący bas i pełen zaangażowania i wściekłości wokal Klasa Rydberga zdecydowanie potwierdzają te słowa. Słychać to wyraźnie w takich kawałkach jak Curse, Owlwood, Following Betulas czy numer tytułowy. Nie brakuje oczywiście różnych elektronicznych, transowych motywów i dźwiękowych przeszkadzajek, jednak ich rola na tej płycie jest zdecydowanie ograniczona. Ciekawostką jest natomiast wykorzystanie w dwóch numerach trąbek ;). Jednak od razu uspokajam że jest to pomysł całkiem udany i wprowadzony w ilościach na granicy zdrowego rozsądku ;).

Gdybym miał wymienić trzy najlepsze utwory na tej płycie byłyby to na pewno wspomniane wcześniej Following Betulas, Eternal Kingdom i zdecydowanie Ghost Trail - kawałek który jest nową jakością w dorobku Szwedów. Po dość niepozornym początku, wchodzą bardzo energiczne gitary, a w pewnym momencie coś w rodzaju solówki a przynajmniej bardzo zapętlonej i wpadającej w ucho partii gitary elektrycznej. Absolutnie najlepszy moment utworu kończy się gdzieś w 6 minucie i następuje cisza. Bynajmniej nie jest to koniec piosenki, chwile później panowie uderzają z podwójną siłą, galopującymi coraz szybciej gitarami i perkusją. Zdecydowany opus magnum całego albumu.

Eternal Kingdom jest dowodem na to, że zupełnie niesłusznie ocenia się Szwedów jako "Neurosis dla ubogich". Może po prostu warto zapomnieć o wszystkich tych porównaniach do amerykańskich kolegów w tym także do Isis czy Pelican i cieszyć się tym co nagrali dla nas Cult of Luna. Bo faktycznie jest się czym cieszyć...

do ściągniecia i ogarnięcia:
http://rapidshare.com/files/114069148/Cult_Of_Luna-Eternal_Kingdom-2008-sOoT.rar
pass: bunalti.com

no i do zakupienia:
http://wsm.serpent.pl/sklep/albumik.php,alb_id,13556,Eternal-Kingdom,CULT-OF-LUNA



3 komentarze:

Paulina pisze...

Historia z pamiętnikiem świetna a i panowie fajnie wyglądają. Się ściąga :>

Jane pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Jane pisze...

mat

gratuluje talentu 'pisarskiego'. odkrylam ta stronke przypadkiem.
teksty naprawde zaciekawiajace z taka nutka finezji :)
od razu chce sie wsluchac w ta muzyke...

pozdrawiam