Punk rockowe napierdalanie, piosenki o waleniu, kazirodztwie, sodomii, ćpaniu, sraniu na klatę i Salt Lake City. Do tego gołe dupy na okładkach płyt, blowjoby na koncertach, oraz prasowe żarty o zasztyletowaniu gitarzysty. Być może wokalista Blag Dahlia jest znany tylko z tego, że dostał solidny wpierdol od Josh’a Homme’iego za kawałek „Massacre”. Pikanterii dodaje fakt, ze basistą grupy bywa Nick Olivieri, wyrzucony przez rudego z QOTSA. Wydali ok. tysiąc pińcet albumów, ja polecam The Dwarves Must Die (choćby tylko po to, by zobaczyć za co Dahlia oberwał butelką – ponoć).
Trzon zespołu stanowią pierdolnięty Blag Dahlia, oraz niemal martwy HeWhoCannotBeNamed. Uzupełniają ich gitarzysta Fresh Prince of Darkness, oraz syn marnotrawny, bębniarz Gregory Pecker (występujący pod pseudonimem Gnarlie Watts). Ktoś tam jeszcze gra na basie.
Na płycie znajduje się 15 szybkich kawałków o różnorodnej i bogatej tematyce. Radzę zwrócić szczególną uwagę na takie perełki jak „Salt Lake City”, „Massacre”, „Runaway", „Christ on a Mic”, „The Dwarves Must Die”.
Niestety nie pamiętam co robił Smoku, gdy poznawałem ich chorą twórczość, mimo to, polecam każdej osobie, która nie szuka Zeppelinów w nowopoznanych grupach. Radzę traktować jako muzyczną ciekawostkę, którą warto znać, czasem puścić na odmulenie, albo pomęczyć ludzi na imprezie.
Stąd można ukraść
Nie wiem gdzie w kraju można kupić.
1 komentarz:
No ja tego słuchałam chyba wcześniej już kiedyś, więc nie płacz Zbysiu!
Prześlij komentarz